piątek, 4 września 2015

Nawet jeśli nastąpi koniec- Część I


Przyglądałem się swojemu odbiciu w lustrze. Zza tafli szkła spoglądał na mnie ten sam chłopak co zawsze; niziutki, chudy, średniej długości brązowe włosy sterczące w każdym kierunku. No i oczy. Jedyną rzeczą, różniąca mój dzisiejszy wygląd, od tego na co dzień były usta zaciśnięte w wąską linię i te właśnie niebieskie oczy. W tej chwili można z nich było wyczytać kilka emocji; determinacja, upór, słuszność swoich racji, ale też strach i niepokój.
– Tak dłużej nie można. Musimy jej powiedzieć.
Chwilkę po tych słowach, poczułem silne dłonie na mojej talii. W lustrze pojawiła się mysia czupryna Cypriana. Jego, zazwyczaj roześmiane i błyszczące brązowe oczy, były teraz przygaszone i smutne. Musiał czuć się o wiele gorzej ode mnie.
– Jacek, kochanie... Wiesz, przecież wiesz, że to nie jest takie proste. Nie mogę – Głos mu drżał. Czułem jak ciało mojego chłopaka się trzęsie. Mimo to dalej mnie dzielnie przytulał. Zawsze mogłem na niego liczyć, był moją opoką, podtrzymywał od upadku na samo dno. I teraz to on potrzebuje żebym był przy nim, trzymał go za rękę. Zrobię to bez wahania, jestem mu to winien.
– Wszystko będzie dobrze, będę przy tobie... – Odwróciłem się do niego przodem i powoli zaplotłem ręce na szyi blondyna. Chciałem mu dodać otuchy, pomóc. Wspiąłem się wysoko na palce i pocałowałem chłopaka w usta. Był to delikatny, spokojny, a jednocześnie namiętny pocałunek, którym chciałem przekazać wszystkie moje uczucia.

Choćby stało się cokolwiek, choćby zatrzęsła się ziemia, ja będę przy tobie.
Dlatego podziel się ze mną swoim brzemieniem.
Gdy jestem z tobą, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
Chcę żebyś też tak się czuł.
Dlatego, Cyprianie, pozwól mi być przy tobie.
Razem nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Nawet jeśli nastąpi koniec, my przetrwamy.
Bo ja kocham ciebie, a ty mnie.

~~*~~

Szliśmy w milczeniu, trzymając się za ręce. Żaden z nas nie chciał przerywać panującej ciszy, szykowaliśmy się na konfrontację. Zza rogu wyłonił się pierwszy z budynków szpitala, cel naszej podróży. Spochmurniałem. To miejsce zawsze napawało mnie takim dziwnym uczuciem, kojarzyło się ze śmiercią. A chcąc-nie chcąc bywaliśmy tu ostatnio coraz częściej.
Po niecałych pięciu minutach weszliśmy w końcu do budynku. Miła pani na recepcji uśmiechnęła się do nas, zdążyliśmy się już poznać, podczas poprzednich wizyt. Skierowaliśmy swoje kroki do bloku D i weszliśmy do windy. Długo panującą ciszę przerwała melodyjka brzmiąca w małym pomieszczeniu. Zwróciłem na siebie uwagę Cypriana machając mu ręką przed twarzą. Chłopak wyrwał się z zamyślenia i spojrzał na mnie. Wejrzałem głęboko w jego piękne, czekoladowe oczy. Najcieplejszym głosem, na jaki tylko było mnie stać, powiedziałem – Wszystko dobrze się ułoży, zobaczysz.
W odpowiedzi chłopak tylko ścisnął mocniej moją dłoń i złożył pocałunek na moim czole.
Sekundy później usłyszeliśmy ciche kliknięcie, oznaka zatrzymania się windy. Naprzeciwko nas znajdowały się przeszklone drzwi, na których wywieszona została mała, drewniana tabliczka.

Piętro czwarte: dział onkologii

Minęliśmy je bez wahania. Na samym końcu korytarza, po lewej stronie były drzwi do których zmierzaliśmy. Cyprian zatrzymał się przed nimi, z ręką na klamce i spojrzał na nie. Jego mina wydawała się mówić „ Jeszcze możemy uciec. Potem nie będzie już odwrotu.” Zakryłem rękę chłopaka swoją i nacisnąłem klamkę za niego. Drzwi się otworzyły, a my weszliśmy do środka. Jest dokładnie tak, jak mówiły oczy blondyna „Nie ma odwrotu.”

~~*~~

Pomieszczenie w którym się znaleźliśmy, było jednoosobową salą szpitalną. Ściany pomalowane były na kolory jasnozielony i biały. Po lewej stronie od wejścia, w rogu pokoju znajdowały się drzwi do łazienki. Naprzeciwko nas było ogromne, zajmujące prawie całą ścianę, okno. Na samym środku pokoju, oparte zagłówkiem o ścianę po prawej, stało duże szpitalne łóżko. Osoba, która na nim siedziała, była siostrą Cypriana i za razem moją najlepszą przyjaciółką. Agnieszka, bo tak miała na imię, w dzieciństwie była dla mnie niczym członek rodziny, starsza siostra. Zawsze pełna energii, uśmiechnięta, z nierozłącznie towarzyszącą jej książką w ręce, teraz wyglądała jak cień dawnej siebie. Była wychudzona, miała zapadnięte policzki, a po jej niegdyś pięknych, długich blond włosach pozostawały nam tylko wspomnienia. Z dnia na dzień chudła w oczach, umierała. A my nic nie mogliśmy z tym zrobić...
Gdy nas dostrzegła, jej oczy rozbłysły, a na twarzy zagościł uśmiech. Odłożyła czytaną książkę na bok i gestem dłoni zaprosiła nas do środka. Cyprian usiadł na krześle przy łóżku, a ja obszedłem je dookoła i wyjrzałem przez okno. Szpital, mimo że ogromny budynek, znajdował się na obrzeżach miasta. Dlatego właśnie, to co było widać przez okno, to nie bloki, fabryki, ulice czy sklepy, ale kawałek polany i ogromny gęsty las.
Drzewa zawsze działały na mnie w pewien sposób uspokajająco. Patrząc się na ten piękny i w obecnych czasach niecodzienny widok uspokoiłem oddech, zebrałem myśli. Już się nie bałem, bo tak właściwie, co mogło pójść nie tak..? Szkoda, że mój chłopak tak do tego nie podchodził. Ręce mu się trzęsły, nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa, nie jąkając się przy tym. Miałem być jego opoką, muszę jakoś mu pomóc. Odchodząc od okna, usiadłem na skraju łóżka. Zbliżyłem się do Agnieszki i chwyciłem delikatnie jedną jej dłoń, w drugą biorąc dłoń Cypriana. Oparłem swoje czoło o jej i wejrzałem jej w oczy. Oczy dziewczyny, tak podobne do tych czekoladowych, które kochałem, były teraz lekko zaszklone i patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
– Agnieszko kochanie, musimy powiedzieć ci coś bardzo ważnego – Wziąłem głęboki oddech i uśmiechnąłem się delikatnie – Wiesz, zostaniemy rodziną, Ja i Cyprian jesteśmy razem.
Cisza, która zapadła po tym wyznaniu, trwała tylko krótką chwilę, jednak dla nas wydawała się trwać wieczność. To ta chwila, być albo nie być.


Witam was wszystkich zmęczonych pierwszym tygodniem (nawet nie całym) roku szkolnego~
Zdziwienie, co? Moje wypociny niespodziewanie na końcu :D Ale nieważne.
Na wstępie mojej - jak zwykle długiej - notki odautorskiej, od razu powiem, że to co przed chwilą przeczytaliście jest niespodzianką ode mnie, z okazji mojego miesięcznego urzędowania na tym blogu. Yey, już tyle czasu czytacie nasze wypociny (^.^) Dziękuję!!!
Ogromne podziękowania dla każdej osoby, która napisała tu jakikolwiek komentarz. Naprawdę kochamy je czytać <3 Dla tych cichych fanów (mam nadzieję, że tacy są XD) też należą się podziękowania, bo uwaga... wybiło nam ponad 1000 wyświetleń!  
WOW, kocham was wszystkich.
*odchrząka, kartki uderzają o stół*
Dobra, koniec słodzenia, teraz co nieco o samej notce.
Jest to pierwsza część two-shota, którego napisałam kiedyś tam, jak miałam trochę więcej weny niż normalnie. Jest to moja pierwsza samodzielna praca opublikowana gdziekolwiek (Tsuki nie przyłożyła do tego ręki, bo jej nie powiedziałam :P), więc proszę o szczere opinie. Zjedźcie mnie równo, to będę wiedziała jakich błędów więcej nie robić :D
Opowiadanie - o ile można to tak nazwać - jest osadzone w Polskich realiach, nigdy nie lubiłam takich form ale opowiadania dziewczyn - mam na myśli Aelvor i Ruttan (kocham was i wasze opowiadania <3) - tak bardzo mnie zainspirowały, że nie mogłam się powstrzymać. Wiem, że nie jest to długie, ale i tak jestem z siebie dumna, że napisałam coś TAKIEGO.
Co do części drugiej, pojawi się ona z jakiejś innej okazji, czyli w bliżej nieokreślonym czasie...
No i co ja mogę jeszcze powiedzieć... Uczcie się pilnie (XD) i czekajcie na kolejne rozdziały "Podnieś mnie jeśli potrafisz..."
Bayo~
PS. Zawsze miałam problem z nadawaniem tytułów moim/ naszym pracom...

4 komentarze :

  1. Ty mały gnomku!!!!!! XD odrazu przepraszam za błedy, ale rozumiesz telefon do tych od NASA nie należy xD wracjąc....
    Ty mały gnomku jak możesz w takiej chwili przerywać i pisać... "w bliżej nie określonym czasie" .?!?!

    Ja ci dam bliżej nie określony czas! *wyciąga zaprzyjaźnioną piłe łańcuchową* Nazwałam ją marlena... marlena jest zła i chce cię przeciąć na pół :D

    Mam pozwolić marlenie atakować czy jakoś się dogadamy?? *odpala*
    A wracając do samego two-shota..
    Pierwsza część całkiem całkiem :D
    Nie wyłapałam jakiś błędów.
    Sama fabuła i sposób pisania... no nie powiem górnych lotów xD
    Jeste ciekawa co możesz zawrzeć w dwu częściowym opowiadaniu.
    Jeszcze nikt nie napadł na nich z kijem... jesteś pewna że to Polska? XD
    Pozdrawiam i czekam na dalszą historię czekoladowego Jacka xD
    No polubiłam jego chłopa nooo xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, tu najbardziej wyrodna czytelniczka.
    Po pierwsze, bardzo mi się podoba osadzenie akcji w Polsce. To przecież nie jest takie złe i fuj, fajnie pisać o czymś, co zna się aż za dobrze.
    Dalej idąc, temat nowotworu to akurat kwestia osobiście mnie dotykająca i staram się unikać takich opowiadań. Jednak tu nie jest to aż tak zaakcentowane, to znaczy, Agnieszka jest chora i tak dalej, ale skoro to ma być two-shot, to chyba skupisz się bardziej na relacji chłopaków. A właściwie na ich wyznaniu. Osobiście uważam, że Agnieszka ma prawo wiedzieć. I że chyba nie zrobi im z tego powodu jakiegoś dramatu. Myślę, ze to się raczej potoczy w stronę "Domyślałam się, że jesteście razem".
    To czekam na drugą część, czekam na inne opowiadania.
    I dziękuję za miłe słowa. Udało mi się kogoś zainspirować, łał.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję baaardzo za komentarz. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo podniósł mnie on na duchu. Właśnie, mi zawsze wydawało się, że yaoi w Polsce to jest coś nierealnego... Ale to chyba było błędne rozumowanie :D
      Masz trochę racji ale nie do końca XD Jak to się potoczy to jeszcze zobaczysz...
      Nie wiem skąd wiedziałaś, ale dokładnie dzisiaj publikuję kolejny rozdział opowiadania (Telepatia?)
      Jeszcze raz dzięki, pozdrawiam~

      Usuń
  3. Hej, zauważyłam coś: czemu tutaj nazywasz kolejne posty częściami, a w Podnieś mnie jeśli potrafisz nazywałaś je rozdziałami? Znaczy to w sumie pytanie retoryczne, pewnie tego po prostu nie zauważyłaś <3
    Cyprian to takie piękne imię. Zakochałam się.
    Z tego jak rozwija się akcja, wnioskuję, że może matka Cypriana jest bardzo chora, a Cyprian chce jej się przyznać do swojej orientacji? Znaczy to mój pierwszy strzał, jestem ciekawa, jak bardzo trafny będzie.
    Ok, to siostra, nie mam racji. Cyprian spotyka się z chłopakiem swojej siostry? To by było smutne, ale mnie by rozbawiło xP
    W końcu nie wiem czy mam rację xD
    Przyłączę się jeszcze do aelvor, która pochwaliła osadzenie akcji w Polsce. Ja też strasznie lubię jak Polacy piszą o polskich realiach.

    OdpowiedzUsuń