środa, 13 kwietnia 2016

Podnieś mnie jeśli potrafisz... – Rozdział XV

Hejasy~!
Jestem pod wrażeniem, że udało mi (nam) się dobić do 15-stego rozdziału :3
Na dodatek kolejna w miarę okrągła liczba wyświetleń bloga dzisiaj wybiła, WoW!
Ale teraz, kilka słów o tekście...
To chyba pierwszy rozdział, w którym Eizo "fizycznie" nie pojawia się ani razu XD Jak na moje oko nie wyszło to jakoś szczególnie źle, czy szczególnie dobrze. Jest to po prostu kolejna część tego jakżeprzezajebistego opowiadania (tak bardzo skromność), no i ten...
No zapraszam :)

Naoki uciekł stamtąd tak szybko, jak tylko było to możliwe. Udał się na najbliższy przystanek autobusowy, nie zważając na dzwoniący co chwilę telefon. Nie miał teraz ochoty z nikim rozmawiać, a już szczególnie z Eizo, bo to na pewno on był osobą, która do niego wydzwaniała.
Czuł się w pewnym sensie oszukany. Znaczy się, nie mógł nic poradzić na to, że jego przyjacielem z chatu, w rzeczywistości okazał się Watanabe. Sam brunet najpewniej do dzisiejszego dnia nie miał o tym pojęcia – przynajmniej na to wskazywała jego reakcja – ale i tak czuł się oszukany.
Traktował komunikator, który był powodem całego tego zamieszania, jak jeden ze swoich azylów. Miejsce, do którego w każdej chwili mógł wejść, wygadać się, czy zwyczajnie porozmawiać z innymi ludźmi w wolnej chwili. Miejsce, w którym nikt nikogo nie zna, wszyscy są sobie równi, a to, co inni o nim pomyślą jest zależne od niego samego. Gdzie pod osłoną nicku skrywa się ktokolwiek, a jego prawdziwa tożsamość nie ma jak wypłynąć na światło dzienne. Gdzie może wykreować swoją osobowość w taki sposób, na jaki ma ochotę. Gdzie nikt nie wie jaki na prawdę jest.
Nie powinien zgadzać się na to spotkanie. Mógł wymyślić jakąś bajeczkę, dlaczego nie może przyjść i żyć sobie dalej w nieświadomości, kto znajdował się po drugiej stronie ekranu. Wcześniej traktował “Jimbo” jako pierwszą lepszą osobę bez twarzy. Osobę, z którą w każdej chwili może zerwać kontakt i nigdy więcej nie zamienią nawet słowa.
Ale teraz wszystko się zmieniło. Jeszcze przez długi czas będzie skazany na jego towarzystwo, praktycznie dzień w dzień. Chodząc do jednej klasy, ba, dzieląc z Eizo ławkę, nie będzie w stanie “zerwać z nim kontaktu”. Na własne życzenie odebrano mu swobodę, którą tak sobie w tym chacie cenił. Myśl, że nie jest w stanie w pełni kontrolować sytuacji, w której się znalazł, przeraziła go nawet bardziej, niż to, że myśląc, iż rozmawia z zupełnie obcą osobą pisał mu o różnych, czasami nawet dziwnych rzeczach. O jejku, co on mu pisał?!
Do zatoczki wjechał jego autobus i nawet nie rozglądając się, Naoki zajął pierwsze lepsze miejsce oraz wyjął z torby książkę. Była to ta sama powieść detektywistyczna, którą z zapartym tchem czytał któryś dzień z kolei, ale tym razem zupełnie nie mógł się na niej skupić. Bezwiednie wpatrywał się w drukowane litery, w myślach analizując wszystkie rozmowy, które kiedykolwiek przeprowadził z Jimbem. Na szczęście nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek pisał z nim na tematy kompromitujące jego osobę, czy takie, których nigdy nie poruszyłby z Eizo twarzą w twarz. Odetchnął z ulgą, a także zamknął i schował niepotrzebnie zalegającą na jego kolanach książkę.
W autobusie nie znajdowało się dużo osób. Właściwie, to poza nim, była tu tylko kobieta z dzieckiem i jakiś staruszek, ale żadne z nich nie zwracało na niego uwagi. Białowłosy oparł głowę o szybę pojazdu i kątem oka obserwował jak niebo za oknem oblewa się szkarłatem.
Postanowił zobaczyć, kto rzeczywiście do niego dzwonił. Szczęście w nieszczęściu, że wszystkie nieodebrane połączenia były od Eizo, bo przez swoją nieuwagę mógł przecież zignorować jakiś ważny telefon. Poza całą masą nieodebranych połączeń od bruneta, w jego skrzynce odbiorczej znajdowała się jedna wiadomość tekstowa. Postanowił ją przeczytać.

Nadawca:
Eizo.
Treść:
Skoro nie chcesz ze mną rozmawiać to okay, ale powinieneś chociaż chwilę pogadać z Aimi. Jest jej naprawdę przykro, że tak sobie poszedłeś… I nie wiem co sobie myślisz, ale dla mnie to też serio było niezłe zaskoczenie.

Przyznał mu w myślach rację, jednocześnie nienawidząc za to siebie samego. Aimi – karcił się w myślach za nazywanie dziewczyny Tenshi – przejechała duży kawał drogi i mimo tego, że raczej nie miała za dużo wolnego czasu, udało jej się go trochę dla nich wygospodarować. Uświadomił sobie, że zachował się nie fair w stosunku do brunetki. Właściwie, to Eizo też nie był niczemu winien. Wiadomość, którą przed chwilą otrzymał, z pewnością była dobrze przemyślana i na dodatek pozostawiła Naokiemu możliwość samodzielnej decyzji, co niesamowicie sobie cenił. Ale to i tak nie zmienia faktu, że chłopak całkowicie go przejrzał, a z tego już białowłosy nie był zadowolony.
Na razie nie postanowił, czy spotka się z Aimi, ale jak najbardziej weźmie to pod uwagę. Nawet, jeśli jest to pomysł takiego idioty, jak Eizo.

~~*~~

Ostatecznie, następnego dnia Naoki umówił się z Aimi na obiad. Poszli do małej, ale za to bardzo przytulnej, restauracyjki na ramen. Spotkanie przebiegało w wyjątkowo przyjacielskiej atmosferze i całkiem dobrze się bawił. Przynajmniej do czasu, kiedy brunetka nie poruszyła niezręcznego tematu.
Spojrzał na nią z miną “Naprawdę musimy o NIM rozmawiać?” ale nie przerwał jej. Słuchał uważnie, co jakiś czas popijając ze szklanki zieloną herbatę. W pewnym momencie opowieści dziewczyny – można nawet powiedzieć, że monologu, bo praktycznie tylko ona cały czas mówiła – dowiedział się pewnych szokujących rzeczy. Odstawił swoją szklankę, spojrzał prosto w jej duże, brązowe oczy i pierwszy raz od kilku minut odezwał się, wyraźnie zdenerwowany:
– Skąd możesz mieć pewność?
– Eizo lubi dużo o sobie mówić, szczególnie w internecie. Jeszcze zanim tu przyjechałam, wiedziałam dużo o całej sprawie, ale wczoraj ostatecznie mi powiedział. “Szczera prawda” czy jakoś tak to nazwał…
Naoki podparł czoło dłonią, nie mogąc uwierzyć w prawdziwość tych wszystkich informacji. Czuł się przytłoczony. Jakaś malutka część jego może i się cieszyła, ale nawet jeśli, to musiała być bardzo głęboko ukryta.
– Czyli jednym słowem: Eizo mnie kocha, tak? – zapytał.
– Na to wygląda.
Nie mógł widzieć treści wiadomości, którą Aimi właśnie wystukiwała na ekranie przed chwilą wyjętego telefonu, ale obstawiał, że jest to coś w stylu “Przepraszam cię Eizo, powiedziałam mu…”
Tego, to się nie spodziewał. Cholera. Jak niby miał się tego spodziewać?! Cholera. Cholera. Cholera. Cholera.

1 komentarz :

  1. Takie: Ups, wydało się. Hehe. :D
    Naoki, jak mogłeś tak po prostu sobie uciec.? Grr...
    A takemnica Eizo wyszła na jaw. Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.? ;)
    Czekam. :*

    OdpowiedzUsuń