Ohayo, everybody~
Trochę nas nie było, ale wracamy z świeżutkim nowym rozdziałem *-*
Wydaje mi się, czy te rozdziały są coraz krótsze? Jeśli tak to z góry przepraszam :)
Akcja się zagęszcza, chociaż kto wie co z tego wyjdzie?
Grzecznie proszę o komentarze, naprawdę uwielbiam je czytać <3
Jeszcze jedno... Znalazłam w sieci zdjęcie, które idealnie odzwierciedla Eizo. Wstawić je gdzieś, czy tak jak my wolicie sobie wyobrażać bohaterów? Piszcie...
Miłego czytania~
Od momentu, kiedy Eizo przeprowadził się do Tokio minął już prawie tydzień. W nowej szkole układało mu się całkiem nieźle, poznał nowych kolegów, jednak oni byli jacyś tacy...dziwni. Sztuczni i puści. Musiał przyznać rację Naokiemu, nie warto zawierać z nimi jakiś bliższych znajomości.
A co do Naokiego... Okazało się, że jego nowa, najukochańsza wychowawczyni, kazała białowłosemu udzielać mu korepetycji. W dodatku z matmy... A więc, wyglądało to tak, że każdego dnia po szkole zostawali we dwóch w klasie i Naoki tłumaczył Eizo różne pojęcia ze świata matematyki.
Jak nigdy nie mógł rozwiązać nawet najprostszych równań, to przy tym chłopaku zaczynał, powoli bo powoli, ale jednak rozumieć. I na dodatek ich relacja trochę się zmieniła. Można powiedzieć, że są, kumplami..? Białowłosy siedział na pulpicie nauczyciela, machając nogami i przypatrywał się poczynaniom Eizo przy tablicy. Nie radził sobie, oj nie radził. Kto jest takim idiotą i wymyślił coś takiego jak logarytmy?
Naoki przyglądał się wyższemu chłopakowi który usiłował rozwiązać proste równanie.
– Jeju... – wyszeptał sam do siebie – Nadal nie rozumiesz..?
Pokręcił zawiedziony głową wzdychając przy tym cicho.
Eizo odwrócił się i zobaczył jak chłopak kręci głową z rezygnacją. Ale co on ma poradzić, naprawdę się starał?! Miał przystępować do kolejnej próby rozwiązania tego szatańskiego zadania, gdy Naoki wyjął mu kredę z rąk.
Naoki stanął koło Eizo wyrywając mu kredę z reki – Zobacz.. – stuknął kreda w tablice i zaczął tłumaczyć owe zadanie.
Eizo zastanowił się jaki cel ma Naoki w staniu tuż przed nim. A no tak, matma... – zamyślił się, a włosy chłopaka łaskotały go w twarz. Nie słuchał go, obezwładniony przez subtelną woń wanilii, którą wydzielała biała czupryna chłopaka. Tym razem chyba też nie zrozumie logarytmów...
Chłopak powoli tłumaczył brązowowłosemu zagadnienie, a ten nie zwracał w ogóle na niego uwagi. Odwrócił się do niego twarzą w twarz, tak ze niemal stykali się nosami.
– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Spojrzał na niego niczym zła matka.
– Nie, nie słuchałem – Zmniejszył, już i tak prawie minimalną odległość, jaka ich dzieliła i spojrzał prosto w oczy Naokiemu. Oparł dłoń po prawej stronie twarzy chłopaka i szepnął mu na ucho:
– Przez ciebie nie mogę się skupić.
Naoki wystraszył się i zrobił krok do tylu opierając się o tablice z rozszerzonymi do granic możliwości źrenicami.
Widząc jak chłopak się odsuwa, Eizo kolejny raz pokonał dzielącą ich odległość i delikatnie, acz stanowczo przygniótł Naokiego do tablicy. Przez chwilę po prostu na niego patrzył, lecz gdy ta minęła zbliżył swoją twarz do jego i ...
... zaciągnął się jego zapachem. Chłopak ledwo wyczuwalnie pachniał słodką wanilią. Eizo kochał ten zapach, więc taka jego ilość w zupełności wystarczała, żeby dać się omotać. Spojrzał chłopakowi w oczy, a w brązowych tęczówkach zauważył strach. Zmiął w ustach przekleństwo i uwolnił białowłosego.
Spojrzał przerażony w jego głębokie niebieskie oczy i przełknął głośno ślinę, gdy ten zbliżał do niego swoją twarz. Nie wiedział co ma zrobić, tylko obserwował ruchy Eizo. Gdy brunet się od niego odsunął Naoki stał wpatrzony jak wryty w jego twarz, lecz gdy już oprzytomniał, zerwał się niczym struś pędziwiatr wybiegając na korytarz.
Naoki wybiegł z pomieszczenia, a Eizo tylko westchnął głęboko. Spieprzył. Najzwyczajniej w świecie spieprzył całą sprawę. Pomijając kwestię tego, że brązowooki dowiedział się o jego orientacji. Ufał mu. Bardziej przeraziła go myśl, że się go wystraszy, że przestanie z nim rozmawiać. Zdenerwowany kopnął pierwszą lepszą ławkę, po czym zebrał swoje rzeczy, starł tablicę, a rzeczy chłopaka pozbierał i zostawił na biurku nauczyciela. Zły na cały świat wyszedł z klasy i skierował się do szatni.
Białowłosy schował się w pierwszej lepszej toalecie. Usiadł w jednej z kabin zamykając się tam i kuląc na ziemi. Podciągnął kolana pod brodę chowając w nich swoją twarz. Po jego rozgrzanych polikach zaczęły płynąć łzy a na w jego oczach pojawił się wyraźny ból przeszłości. Przypomniał sobie jak to było kiedyś... Męska sylwetka przed jego oczami odchodziła od niego a on nieudolnie próbował ją złapać. To było uczucie nie do opisania. Jak osoba która jest tak strasznie ważna odchodzi. Znika. Rozpływa się, i ta myśl że on nigdy nie wróci, ona jest najgorsza..
Eizo naciągnął na siebie kurtkę, ubrał buty i poszedł w kierunku drzwi.
– Cholera. – Mruknął pod nosem, gdy zauważył, deszcz leje się jak kurtyna, tuż przed jego nosem. Do domu miał jakieś dwadzieścia minut pieszo, a nie miał parasola.
– Chyba sobie na to zasłużyłem, co? – Uniósł głowę, kierując pytanie w eter. Jeszcze raz spojrzał na deszcz i biorąc głęboki oddech wyszedł z budynku.
Zacisnął pieści uderzając się w nogę i klnąc w myślach. Miał dosyć. Nie chciał znać ludzi. Po prostu bez nich byłoby łatwiej, prawda? – pomyślał biorąc głęboki oddech i uspokajając się. Posiedział tak jeszcze chwilkę, po czym wstał i wychodząc z kabiny spojrzał w lustro i złapał się zlewu. Przetarł oczy i przemył twarz, jeszcze chwile przyglądając się swojemu odbiciu. Wyglądał jak niewinny młody chłopiec, jednak w rzeczywistości był jego zupełnym przeciwieństwem...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam bardzo serdecznie :) Z góry przepraszam za wszystkie błędy, którę się tu pojawią. Głupi telefon xD Co do rozdziału na prawdę szkoda, że taki krótki ale zgadzam się z moją przedmówczynią. Lepiej krótko a z sensem :) Bardzo podoba mi się jak prowadzicie akcje... dynamicznie ale w przyjemny sposób. Czekam na kolejny rozdział z zapalem :D
OdpowiedzUsuńPostaramy się o dluższe w miare mozliwosci oczywiście. Miło że komuś się podoba, i że już możemy was przestać zmuszać do komentarzy XD Arigatu~
UsuńTwój blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, taasteful. ☻
OdpowiedzUsuńBlog został przyjęty do spisu
OdpowiedzUsuń-Blogeria.
Cześć, docieram. W końcu.
OdpowiedzUsuńNie, a tak naprawdę, za bardzo nie wiedziałam, jak skomentować poprzedni rozdział, a nie chciałam tylko pisać "Fajny rozdział".
Ogólnie, to coś się zaczyna ruszać w relacji, a Eizo ze swoją bezpośredniością w trzecim i z tą różą był uroczy. Tylko trochę mu w tym rozdziale nie wyszło to wybadanie gruntu. W sumie, ja się Naokiemu nie dziwię, też by mnie taki typ wystraszył. Teraz tylko patrzeć jak będą się przepraszać. Chyba lubię takie niezręczne sytuacje.
Poza tym matma, a przede wszystkim logarytmy to zło. Łączę się z tobą w bólu, Eizo. Ej, zauważyłyście, że jak ktoś ma z czymś w opowiadaniach problemy to zawsze jest to matma? To znaczy, bardzo dobrze to rozumiem, ale to i tak całkiem zabawne.
Bawią mnie dziwne rzeczy, ech.
Także, ja czytam, ale potrzebuję mieć większej ilości tekstu do komentowania, bo inaczej nie wiem, jak się za to zabrać. A komentarz i tak wyszedł krótki, wybaczcie.
Zobaczymy jak się to rozwinie, zobaczymy.
Weny i pozdrawiam!
Dziękuję za komentarz~ Matma jak matma wiekszość jeeej nie lubi.. Oh biedna xd Dłuższe rozdziały napewno się pojawią, więc bedziesz miała jeszcze pole do popisu ~
UsuńHejo!
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział jak do tej pory - widać, że z biegiem czasu coraz lepiej Wam idzie.
Logarytmy, o matko XD Kojarzą mi się od razu z chemią i obliczaniem pH i pOH:D
Nie przeszkadza mi to, czy rozdział jest krótki, czy długi, ważne są wydarzenia, a działo się, oj działo.
Jedyne, co mnie zabiło, to: "Przypomniał se jak to było kiedyś.." Trochę posmutkowałam jak to przeczytałam. "Se" ;-; Proszę, poprawcie to.
Kocham Was i Wasze opowiadanie. Piszcie dalej!
Przepraszam T^T Mam biedny zasob słownictwa, i tak mi się walnęło to se.. Przepraszam, ale dziękuję że nam to piszesz :3
UsuńLogarytmy, kurcze, tak jak matma mi nigdy nie przeszkadzała, tak za logarytmami nie przepadałam nigdy. Po co sobie tak życie komplikować?
OdpowiedzUsuń– Jeju… – wyszeptał sam do siebie. – Nadal nie rozumiesz…? – pierwsza kwestia Nao, która mi się spodobała. Może dlatego, że zupełnie utożsamiam się z ludźmi, którzy rozumieją matematykę i załamują się, jak ktoś inny nie umie podstaw.
O boziu, Nao pachnie wanilią, to takie gejowskie. Dobra robota.
Odległość nosem w nos to bardzo blisko, Naoki, powinieneś rozumieć zawiłe zasady tak przez ciebie szanowanej przestrzeni osobistej. Nie wiem, jak Eizo mógł zmniejszyć tę bardzo niedużą odległość, no chyba że któryś z nich ma bardzo długi nos.
Ściana!
Lubię przyciskanie ludzi do ścian, tablic, małych i dużych kolumienek etc. Otwarte zaciąganie się zapachem też jest tak bardzo w stylu seme i jak dla mnie jest mega seksi. No chyba, że Eizo to kanibal, wtedy odwołuję.
O nie, tylko nie trauma z dzieciństwa. Urgh, a już zaczynałam lubić Naokiego. Arghhhh!!!
Ach, strasznie spodobało mi się to stwierdzenie Eizo: Chyba sobie na to zasłużyłem, co?