środa, 25 listopada 2015

Podnieś mnie jeśli potrafisz... - Rozdział IX

Udało się!
Wyrobiłam się w tydzień. Kolejna środa, kolejny rozdział. Jakoś łatwo się go pisało. Ale i tak przepisuję go do ostatniej chwili (*-*)
Mam wrażenie, że ostatnio trochę zaniedbuję naszego Naosia...
Co do rozdziału: coś się dzieje :D
Po wyjątkowo krótkim wstępie (WoW) zapraszam na rozdział numer 9!

Najgorszym koszmarem Eizo był niski, złotowłosy chłopak, z zasłaniającymi praktycznie całe szare oczy, okularami. Nazywał się on Carter i najwyraźniej czuł się w pokoju bruneta zupełnie jak u siebie w domu; swoją torbę niedbale rzucił na podłogę, a sam rozsiadł się wygodnie na łóżku Eizo.
– Carter? – Wywołany chłopak poprawił zsuwające mu się z nosa okulary, uśmiechnął się do niego przyjaźnie, a głowę przekrzywił w prawą stronę w wyjątkowo rozczulającym geście. Nijak jednak nie odpowiedział.
– Nie, nie, nie, nie nie, ciebie wcale tu nie ma. – Lamentował brunet. Wydał z siebie jeszcze serię niezidentyfikowanych dźwięków, które najprawdopodobniej miały ukazać jego frustrację całą sytuacją i usiadł na rogu łóżka chowając twarz w dłoniach. Nic nie rozumiał. Na dodatek na wspomnienie ostatniej rozmowy z chłopakiem krew gotowała mu się w żyłach.
Po jednej, czy dwóch minutach spędzonych w zupełnej ciszy i bezruchu Carter powoli i delikatnie przesiadł się na miejsce tuż obok Eizo, jego nogi zawisły kilka centymetrów nad poziomem podłogi, a sam chłopak pełnym skruchy głosem zapytał:
– Ciągle jesteś na mnie zły, prawda?
– Czy jestem na ciebie zły? – Eizo ostrożnie przeniósł wzrok z podłogi na drugiego chłopaka. W jego szarych oczach zauważył cień skruchy, lecz nie miał pewności czy w tym cieniu nie ukrywa się coś potencjalnie gorszego. Zbyt dobrze go znał aby wierzyć w każde jego słowo. – Nie jestem na ciebie zły – Powiedział miękko. – Po prostu ciągle ci nie wybaczyłem. Zniszczyłeś mi życie Carter.
– W jaki niby sposób?! – złotowłosy krzyknął zrywając się z miejsca. Patrzył na niebieskookiego chłopaka ze złością, a po poprzedniej skrusze nie pozostał ani ślad. - I tak go nie kochałeś! Ja... Ja tylko chciałem żebyś był szczęśliwy!
Eizo pozostawił to bez odpowiedzi i wstał z miejsca. Mocno złapał Cartera za ramię wbijając w nie swoje paznokcie.
– Wychodzimy. – Mruknął pod nosem i wyciągnął chłopaka z mieszkania.

Po skończonej zabawie ze zwierzątkami i dodatkowej wizycie w cukierni Naoki razem z siostrą wracali do domu. Oboje zajadali się kupionymi przed chwilą pączkami, dziewczynka z dżemem i kolorową posypką, a on z polewą z gorzkiej czekolady.
Najkrótsza droga do miejsca, w którym chłopak umówił się z matką prowadziła przez stary park. Z racji, że małą od jakiegoś czasu bolały nogo białowłosy postanowił iść właśnie tamtędy.
Idąc przez ciemny o tej porze park, Naoki usłyszał w oddali podniesione głosy dwójki osób. Jeden z nich wydał się mu dziwnie znajomy i chłopak zaciekawił się odrobinę. Jednakże jak w każdej tego typu sytuacji nie dał po sobie poznać swojego zainteresowania i dalej kroczył ścieżką, która miała zaprowadzić ich prosto do celu. Z każdym krokiem głosy zdawały się być coraz donośniejsze.

Jedno z niewielu miejsc, do których Eizo potrafił znaleźć drogę, bez gubienia się w Tokio, był mały park blisko jego domu. To właśnie tam zaprowadził Cartera. Posadził chłopaka na ławce, a sam stanął nad nim i czekał na jakieś wyjaśnienia.
– Co my tutaj robimy, zimno mi.
– To ja się Ciebie pytam co Ty tutaj robisz do kurwy nędzy! – Krzyknął.
– Już ci mówiłem – Carter westchnął zrezygnowany. –Tęskniłem. Nie chciałeś rozmawiać przez telefon, więc jestem.
Taka odpowiedź lekko skonfundowała bruneta. Rzeczywiście, gdy Carter do niego dzwonił to odrzucał połączenia, a samemu dzwonić nawet nie przyszło mu na myśl. Najzwyczajniej w świecie był na niego zły, chociaż nie powiedział tego. Usiadł obok chłopaka na ławce i patrząc przed siebie obojętnym głosem powiedział:
– Przez te wszystkie lata byliśmy niczym bracia. Ufałem ci. Tylko tobie powiedziałem, że spotykam się z tamtym chłopakiem. A ty wypaplałeś wszystko mojej homofobicznej matce. Jak mogłeś?!
– Chciałem żebyś był szczęśliwy – Złotowłosy powtórzył to zdanie po raz kolejny, niczym mantrę. – Powinieneś być z kimś kogo kochasz, a jego nie kochałeś ani trochę.
Carter powiedział to bardzo cichutko, zupełnie jakby nie był pewien czy powinien mówić te słowa na głos. Była to ich pierwsza rozmowa od czasu kłótni, podczas której z ust ich obu padły bardzo mocne słowa. Jeden i drugi zdążyli, przez czas kiedy nie mieli ze sobą kontaktu, przemyśleć argumenty, o których była wtedy mowa, a na które nie zwracali uwagi zajęci wykrzykiwaniem swoich racji. Dlatego właśnie, teraz rozmowa toczyła się tak spokojnie.
– To prawda, nie kochałem go. Ale to wcale nie znaczy, że nie byłem wtedy szczęśliwy. Wiesz czemu jestem na ciebie zły? – Carter popatrzył na Eizo, a jego widoczne zza okularów oczy zdawały się mówić „podobno nie jesteś zły”. Przyznał, że nie ma zielonego pojęcia dlaczego.
– Bo gdybyś na siłę nie próbował mnie uszczęśliwić, to matka nie wyrzuciła by mnie z domu i nie musiałbym przeprowadzać się do Tokio. – Westchnął i opadł na oparcie ławki, zrobiło mu się niesamowicie niewygodnie. Drugi z chłopaków za to zerwał się z miejsca i z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy spoglądał na bruneta.
– CO?
– Nie wiedziałeś? Przeprowadziłem się tutaj, bo rodzice powiedzieli, że nawet jeśli jest to ich jedyny syn, to nie będą wychowywać geja i mam się wynieść. Ciocia i tak miała w planach przeprowadzkę i tylko z dobroci serca wzięła mnie ze sobą. – Eizo powiedział to takim tonem jakby rozmawiał o pogodzie, a z drugiej strony Carter, zdawał się być jeszcze bardziej zszokowany.
– Eizo... Ja... Nie wiedziałem – usiadł ciężko na zajmowanym wcześniej miejscu. – Strasznie cię przepraszam. – Dodał.
– Właściwie to nie masz za co. To prawda, życie tutaj nie jest takie same jak w domu; nie mam tutaj rodziny, ciebie i na dodatek ciągle się gubię, ale – nagle się rozchmurzył, a na jego twarz wpłynął delikatny uśmiech. – ale chyba powinienem ci podziękować. Pomijając już to, że uczęszczam teraz do szkoły, o której wcześniej mogłem tylko marzyć. Jest coś jeszcze. Słuchaj stary, chyba się zakochałem.
Carter przez zdecydowaną większość czasu był osobą o twardym – jeśli można tak to nazwać – charakterze i nie rzadko złośliwym usposobieniu. W tej chwili jednak nie potrafił ubrać na siebie tej maski. Po prostu nie mógł. Łzy zaczęły mu płynąć po policzkach niczym strumienie. Głowę, jak dotąd opuszczoną i zakrytą złocistymi włosami, podniósł do góry i wystawił na wątłe światło latarni. Chłopak odnalazł zamazanym wzrokiem sylwetkę Eizo w panującej dookoła ciemności.
– Cieszę się, że w końcu jesteś szczęśliwy.
– Słucham, że co?

Naoki prowadził siostrę za rękę przez wyludniony o tej porze park. W miarę jak zbliżali się do głosów, które usłyszał wcześniej, nabierał coraz większej pewności co do tożsamości właściciela jednego z nich. Ten głos bez wątpienia należał do Eizo. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie. Tamtego dnia niechcący uderzył bruneta drzwiami księgarni, a z racji, że chłopak zupełnie nie miał pojęcia jak trafić do domu, wskazał mu drogę. Jeśli miałby się tak zastanowić, to wszystko się zgadzało. To było gdzieś w tej okolicy.
Miał rację, bo kawałek dalej spotkał bruneta. Siedział on na ławce w towarzystwie jakiegoś blondyna w okularach (było już całkiem ciemno, ale czy ten chłopak nie miał dziwnie zaczerwienionych oczu?). Do głowy przyszła mu głupia myśl może to jego chłopak? ale szybko wyrzucił ją stamtąd i kulturalnie przywitał się z Watanabe.
– Siemka Naoki. Kimże jest ta mała piękność? – pytanie dotyczyło oczywiście Mei, do tej pory schowanej za Naokim. Eizo wstał z ławki i kucnął przed dziewczynką przyglądając się jej.
– To jest Mei, moja młodsza siostra.
– Miło mi cię poznać Mei, nazywam się Eizo Watanabe. – Blondynka niepewnie podała mu dłoń. Pochwycił jej rękę własną i delikatnie pocałował w wierzch dłoni, zupełnie jak dżentelmen z jakiegoś starego filmu. Dziewczynka zachichotała.
– A to jest? – niespodziewanie do rozmowy włączył się Carter, który stanął zdecydowanie za blisko Eizo i obdarzał białowłosego niezbyt przychylnym spojrzeniem.
– A, tak, tak – Brunet stanął na równe nogi i wskazał ręką na złotowłosego. – Naoki, to jest Carter, mój przyjaciel z dzieciństwa. Carter, to jest Naoki, kolega z klasy.

Uścisnęli sobie dłonie, z tym że Carter ciągle patrzył na Naokiego z widoczną niechęcią.
Kilka sekund po tym, jak Eizo z Carterem pożegnali się z białowłosym, złotowłosy blondyn objął ręką ramię Eizo, stanął na palcach i ni z gruszki, ni z pietruszki powiedział mu na ucho:
– Nie za często jesteś taki miły. To ten, prawda? Ten, którego kochasz?
Brunet odczepił Cartera od swojego ramienia i spojrzał na niego karcąco. Zaraz jednak stracił surowy wyraz twarzy, bo daleko przed nimi, Naoki odwrócił się i spojrzał na nich. Uśmiechnął się radośnie.
– Tak, prawda.

6 komentarzy :

  1. Urocze ^^ Piszę to w piątek... Ty się tak starasz z terminami, a ja oczywiście jestem za leniwa na komentarz... Spodziewałam się jakiejś dramy, a tu taki spokojny rozdzialik. Co do Nao, zdecydowanie trzeba się za niego zabrać. Tyle tajemnic, które muszę poznać :D Ciekawi mnie ich relacja... W sensie niby jest spoko, ale musiał powstać jakiś mur czy zapora? Jest tak nieswojo? Powinni się ogólnie z Eizo częściej spotykać i rozmawiać... co jakiś czas chociaż... :P No nic. Weny i jeszcze więcej weny! Może też słońca? U nas zasypało całe miasto śniegiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim dziękuję za to słońce :D Napewno przyda się podczas tej masakry za oknem...
      Troje komentarze sprawiają, że mam jeszcze nadzieję że ktoś tu wogóle zagląda, dziękuję :*
      Nao, jak to Nao, swoje tajemnice mieć musi. Może kiedyś je zdradzę? XD Jak widujesz się z kimś prawie codziennie to jak częściej? Mają te całe korki z matmy i jeszcze chodzą do tego samego klubu. Pomyślimy... Tyle krzyku było, a ty uważasz że spokojny? Nie umiem dram pisać, to może dlatego...
      Dzięki, że ciągle tu wpadasz anonimowa dobra duszyczko. Kc

      Usuń
  2. Niby się widują codziennie tylko mało czasu tym spotkaniom dajesz :P Ale może to na razie dobrze, bo widać drama nadchodzi... Co do tego rozdziału: ja się nastawiałam na jakiegoś antagonistę, a jakby na to nie patrzeć Carter jest spoko ^^ I nie na mieszał. Nao ani uważa ich za parę, ani parą nie są :> Chociaż kto to wie co szykujesz... Co do osób, które to czytają o to się nie martw. Ja sama czytam cie od... Jejku od może 3 rozdziału... Tyle, że sobie nie komentowałam. Moja przyjaciółka z blogów też czyta po cichu. No nic idę się poprzytulać z... grzejnikiem ;-; Do jakiejś tam środy! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle Yavanna^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Carter to najlepsze imię pod słońcem. Awh, Carter <3
    Reakcja wyżej wymienionego Cartera była jednak dość zaskakująca. Przepraszam, że skomentuję to w ten sposób, ale nie powinnaś ze zdania na zdanie przechodzić ze skruchy do wściekłości. Jeśli już Carter musiał wybuchnąć, powinien zamilknąć na chwilę, powinno być widać, jak jego twarz zmienia się nagle i takie tam. Znaczy, przepraszam, może uznasz, że się rządzę. Po prostu trochę mnie to kłuje w oczy.
    Ale fajni rodzice. Trochę słaba sytuacja, ale jestem przekonana, że opieka społeczna, by się nią chętnie zainteresowała. Carter jest strasznie dziwny. Plus dopiero teraz do mnie dotarło, że ma na imię Carter. Czy będzie to jakoś wyjaśnione? W sensie, Carter to mało japońskie imię/nazwisko.
    Czy Carter się buja w Eizo? Bo tak mi się zdaje.
    Wow, Carter, ale z ciebie ciotka, co ty, płaczesz? :D
    Poza tym, kurcze, parki w nocy są niebezpieczne. To trochę nierozsądne, że Nao wprowadził po ciemku do jednego swoją młodszą siostrę. Ale z drugiej strony, to Naoki. Robi na śniadanie siostrze serek.
    O boże, właśnie teraz do głowy wpadła mi ksywka dla Eizo. Zawsze jak czytam jego imię to kojarzy mi się z Etzio z Assassin's Creeda. A jego nazwisko z angielskimi słowami wanna be. Etzio WannaBe. Siusiam ze śmiechu.
    Och, nie tylko nie sprzeczne sygnały. Nao totalnie będzie myślał, że Carter to chłopak Eizo. Carter będzie pozował na tego chłopaka przed Nao. A z kolei Eizo będzie jedynym, który nie będzie tego zauważał. Znaczy tak mi się wydaje. xD

    OdpowiedzUsuń