środa, 30 marca 2016

Podnieś mnie jeśli potrafisz... – Rozdział XIV

Witam...
Ten rozdział wyjątkowo mnie wymęczył, ale myślę, że jako takko udało mi się go uratować... Na początku miał być taki, potem doszłam do wniosku, że nie dam rady i urywam w połowie, ale potem znowu (kobieta niezdecydowaną jest XD) zmieniłam zdanie i zebrałam się w sobie. 
Tak powstało "to".
Nie obiecuję, kiedy pojawi się następny rozdział, bo nie mam pojęcia kiedy to się stanie, a nie chcę dawać złudnych nadziei (?)
Dziękuję, że jeszcze ze mną jesteście – jeśli jesteście :P – i zapraszam na "to".

W dniu, w którym miało nastąpić spotkanie z Tenshi i Miku, Eizo chodził jak na szpilkach. Przez większość lekcji umysłem był już przy tamtej części dnia; rozmyślał co powie, jacy  w rzeczywistości będą jego internetowi przyjaciele i jak przebiegnie całe to zgromadzenie. Jeśli chodzi o Tenshi, to dzisiaj jest najprawdopodobniej jedyna okazja, żeby się z nią zobaczyć, a co do Mikiego, to mówił, że mieszka w tym samym mieście, więc bez problemów będą mogli się jeszcze raz spotkać. Oczywiście, jeśli całe zejście wypali i w ogóle będą chcieli się jeszcze kiedyś zobaczyć…
Podczas przerwy na lunch brunet wybrał się do pokoju klubowego, z wielką nadzieją, że znajdzie tam kogokolwiek – najlepiej przewodniczącą – aby poinformować go, o swojej dzisiejszej nieobecności na zajęciach klubu. Niestety nie mógł być na nich obecny, właśnie ze względu na Tenshi i Miku.
Na szczęście bruneta, w pomieszczeniu była teraz Suzue.
– Cześć Nakada. Słuchaj, mam do ciebie sprawę…
– Hej, przykro mi, ale zupełnie nie mam teraz czasu. Muszę zanieść to wszystko na salę gimnastyczną i w ogóle… – Brunetka wskazała ręką na kilka szczelnie zapakowanych obrazów oraz duże pudło, które zdecydowanie musiało być ciężkie. Bez jakiegoś większego zastanowienia złapał za karton, który jak się okazało był wypełniony puszkami z farbą.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, a on tylko wzruszył ramionami i oznajmił: – Ten karton jest całkiem ciężki i nie wiem jak dałabyś sobie z nim radę… We dwójkę uwiniemy się szybciej, prawda? – Gdy Suzue, z wdzięcznym uśmiechem, wzięła wszystkie pozostałe rzeczy on szarmancko przytrzymał jej drzwi, po czym oboje wyruszyli w stronę sali gimnastycznej.

– Ukryj mnie białasku! – Ryu gwałtownie wpadając do klasy, przerwał Naokiemu jedzenie śniadania. W zastraszającym tempie przebiegł przez całe pomieszczenie i schował się za plecami zdziwionego białowłosego.
– Co ty niby rob…
– Ciiii! – chłopak przyłożył palec do ust, aby go uciszyć – Widziałem przed chwilą Hisato i bardzo nie chcę na niego wpaść…
Naoki westchnął męczeńsko. Kilka osób z klasy spojrzało na niego krzywo, ale nie przejmował się tym. Spokojnie kontynuował swoje śniadanie starając się nie wzbudzać podejrzeń, w razie gdyby Hisato rzeczywiście wszedł do klasy za Irie, w co jednak szczerze wątpił.
I tym razem miał rację. Po kilku minutach stało się to, co przewidywał, czyli zupełnie nic. Czarnowłosy z wyraźną ulgą wyszedł ze swojej kryjówki, zabrał Naokiemu jedno onigiri i klapnął na wolne miejsce obok niego.
– Powinieneś z nim w końcu porozmawiać, a nie chowasz się pod stołem jak idiota…
– Pff, nie będę słuchał kogoś takiego jak ty, nie znasz się na życiu młody – szybko pochłonął kulkę ryżową i już chciał sięgać po następną, ale kategoryczny wzrok przyjaciela zatrzymał go w miejscu – Nie chcę z nim rozmawiać, jasne?
– Wiem, że to nie moja sprawa, ale uważam, że jednak powinieneś.
– Ha, tu masz rację – wskazał Naokiego palcem – To nie jest twoja sprawa, białasku. Chyba już poszedł, więc idę.
Gdy Irie był już w okolicy drzwi, białowłosemu przypomniało się coś ważnego i zawołał za nim – Ryu!
– Hmm?
– Nie będzie mnie dzisiaj w klubie. Przekaż przewodniczącej, proszę.
– Ooo, a gdzież to się wybierasz? – Zaciekawił się.
– Nie twoja sprawa, tak? – nadął policzki, które nagle zaczęły być dziwnie ciepłe. – Muszę coś ważnego załatwić na mieście – skłamał gładko – Przekaż jej, jasne?
Czarnowłosy wyszedł, machając do niego ręką na pożegnanie.

~~*~~

Z początku brunet rozważał podróż autobusem, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że skorzystanie z metra będzie lepszym pomysłem. Mimo że zajmie to trochę więcej czasu, to przynajmniej nie narazi się na możliwość zabłądzenia w milionach uliczek tego ogromnego miasta. A biorąc pod uwagę jaką bezmierną sierotą potrafi być on sam, Eizo postanowił nie ryzykować.
Podczas oczekiwania na podziemny pociąg, który miał go zawieść prosto na miejsce, wyjął telefon i wybrał numer, podpisany “Tenshi”. Była to ich pierwsza rozmowa, w której słyszeli swoje głosy. Wszystkie poprzednie – a było ich całkiem sporo – przeprowadzane były za pomocą komunikatora, gdzie nie było opcji wideo-rozmowy. Dziewczyna miała przyjemny, melodyjny głos, który idealnie pasował do jej osobowości.
Doszli do wniosku, że to już pora zacząć zwracać się do siebie nawzajem po imieniu, bo używanie internetowych nicków w realnym życiu zwyczajnie mijało się z celem. Uzgodnili wszystkie pozostałe szczegóły i brunet już chciał się rozłączać, gdy przypomniał sobie jeszcze jedną rzecz. W jaki sposób skontaktują się z Mikim? Eizo nie miał do niego numeru telefonu, ale na szczęście Aimi zażegnała ten drobny kryzys. Kazała mu się nie martwić i zapewniła, że ona wszystkim się zajmie. Postanowił zaufać swojej przyjaciółce. W końcu, co może pójść nie tak?
Ale trzeba pamiętać, że jest to bardzo niebezpieczne pytanie… Bo czasami okazuje się, że nie tak jak powinno, może pójść dosłownie wszystko.

Naoki zawsze starał się przychodzić chwilę przed czasem na umówione spotkanie. I tym razem postąpił tak samo, a nawet można by powiedzieć, że za bardzo się pośpieszył i był na miejscu za wcześnie. W związku z tym, postanowił nie marnować czasu i zamiast bezczynnie siedzieć i czekać wybierze się na kawę. Niestety, jego ulubiona kawiarnia nie była nawet w pobliżu, ale z drugiej strony ulicy zachęcająco mrugał do niego estetycznie wykonany, neonowy szyld. A trzeba zaznaczyć, że białowłosy bardzo cenił sobie estetykę.
Kawiarnia, do której tym razem wstąpił Naoki była bardzo przytulnym i ciepłym miejscem. Pomijając najważniejszy element tego typu lokali, jakim jest oczywiście jakość serwowanej kawy, chłopak czuł się tam bardzo dobrze. Zajęty czytaniem niedawno pożyczonej od Mitsu książki i sączeniem niezbyt smacznego waniliowego cappuccino, nawet nie zauważył, jak szybko minął mu wolny czas. Schował książkę, zapłacił za napój i, pierwszy raz tego roku otulając się szalikiem, smagany jesiennym wiatrem udał się na spotkanie z przyjaciółmi.

Zniecierpliwiony brunet, od pięciu minut krążył dookoła jedynego drzewa, przed gmachem dworca. Już prawie wybijała wyznaczona godzina, a od Tenshi nie otrzymał żadnej wiadomości. Kolejny raz spojrzał na zegarek, a na jego elektronicznej tarczy pokazały się cyfry: 16:28. Prawdą jest, że zostały jeszcze dwie minuty – dokładnie minuta i trzydzieści sześć sekund – ale rzadko się zdarzało, żeby to Eizo jako pierwszy przychodził… właściwie gdziekolwiek. Najczęściej to właśnie na niego wszyscy czekali. Pierwszy raz wykazał się sumiennością i takim stresem mu się to odpłaciło? Przecież nie dość, że czekał sam na wszystkich, to jeszcze miał się spotkać z praktycznie nieznanymi sobie osobami. Oczywiście, że znał ich trochę, z tego co było na chacie, ale to nie jest to samo co znać kogoś twarzą w twarz.
Już miał wyciągać z kieszeni telefon i dzwonić do Tenshi/Aimi, ale dokładnie w tej chwili usłyszał za swoimi plecami znajomy głos. Otrząsnął się szybko i przybierając swój zwyczajny wyraz twarzy odwrócił się do białowłosego.
– Naoki? A co ty tu robisz?
– Umówiłem się tu ze znajomymi, a ty?
– No właśnie, mam się tu spotkać z przyjaciółką, która przyjechała do Tokio pozałatwiać jakieś sprawy na uczelni, czy coś… Nie wnikałem, szczerze mówiąc – Eizo uśmiechnął się szeroko – No i jest jeszcze jeden kolega, ale on jest miejscowy, więc luz. Spóźniają się.
– Właściwie, to rozmawiałem przed chwilą ze znajomą i mówiła, że może się troszeczkę spóźnić, więc może… – już miał powiedzieć coś w stylu “więc może poczekamy razem?”, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Przypomniał sobie to, co w jego mniemaniu nie powinno się nigdy zdarzyć, a jego twarz pokryła się rumieńcem. Szybko odrzucił tą głupią myśl i usiadł na otaczającym drzewko murku, nic więcej nie mówiąc.
– To może ja do niej zadzwonię? – zapytał bardziej siebie niż jego i wybrał ten sam numer co ostatnio – Moshi moshi, Aimi?
Przepraszam cię Eizo, ale spóźnię się kilka minut. – Miał ochotę nieźle dziewczynę skrzyczeć, ale na dźwięk jej głosu, który bardzo mu się spodobał, porzucił tą myśl.
– A wiesz może gdzie jest ten gamoń?
Dzwoniłam do niego niedawno i mówił, że jest już prawie na miejscu. Niedługo powinien być.
– Ale wie gdzie mamy się spotkać, co nie?
Jasne, wszystko ładnie przekazałam Mikiemu. – Mimo że nie widział w tej chwili Aimi, to wyczuł w jej głosie, że się uśmiecha i sam też się uśmiechnął. Napięcie jakoś z niego zeszło, uspokoił się.
– Dobra, jeszcze tylko jedno pytanie i nie przeszkadzam ci już więcej. Jak się rozpoznamy?
– Hmmm, może zwyczajnie powiem ci jak wyglądam? Tak z grubsza.
– Okay.
Jestem dość niska i mam długie brązowe włosy. Etto, co jeszcze… Mam teraz na sobie taką błyszczącą, różową kurtkę. Wystarczy?
– Kawai~! – powiedział bardzo wysokim głosem, po czym odchrząknął teatralnie – Tak, myślę, że tyle wystarczy. To kończę i czekam na ciebie, okay?
– Okay. Do zobaczenia~!
Rozłączył się, schował telefon z powrotem na swoje miejsce i usiadł na murku koło Naokiego. Następne kilka minut minęło w ciszy.

~~*~~

Dziwnie niezręczną ciszę przerwał dzwonek z telefonu Eizo, świadczący o otrzymaniu wiadomości tekstowej.

Nadawca:
Tenshi

Treść:
Jestem już na placu, wypatruj mnie :3

Brunet zerwał się z miejsca, niepokojąc tym Naokiego i wskoczył na murek, na którym przed chwilą siedział. Rozglądał się przez chwilę, ale dopiero po jakimś czasie ją dostrzegł. Po drugiej stronie tłumu, wylewającego się z każdą chwilą z dworca, malutka postać, odziana we wściekle różową kurtkę wypatrywała kogoś. Najprawdopodobniej tym kimś był on sam. Zamachał energicznie dłońmi, starając się w ten sposób zwrócić na siebie jej uwagę. Udało się. Dziewczyna poczęła przedzierać się przez całą masę ludzi i chwilę potem była już przy nich.
– Ale się zmęczyłam – oparła dłonie na kolanach i kilka razy odetchnęła głęboko – Hej. To ty Eizo, prawda?
– Nie wiem o czym mówisz – przez chwilę zachowywał powagę, jakby rzeczywiście nie był tą osoba, której szukała, ale w końcu nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem – to ja aniołku, zgrywam się tylko.
Aimi nadęła policzki, brunet dalej się śmiał, a Naoki ciągle siedział cicho, przekonany, że całkowicie zapomnieli o jego obecności.
– Nareszcie się spotykamy. Jejku, jesteś taka malutka...
– To może ja już pójdę? – Właśnie w tej chwili białowłosy postanowił się wtrącić, niezbyt zadowolony z pomysłu słuchania zadowolonej paplaniny Watanabe i jego znajomej.
W tej chwili dziewczyna w końcu go dostrzegła i już chciała się przywitać, ale Eizo ją wyprzedził:
– Daj spokój, nie miałeś się z kimś spotkać? Właściwie to i tak czekamy na jeszcze jedną osobę, więc możesz jeszcze z nami posiedzieć. Aimi, to jest Naoki. Naoki, Aimi. – Przedstawił ich sobie.
– Hej miło mi – brunetka uśmiechnęła się przyjaźnie, ale dostrzegając słabo ukrywaną niechęć białowłosego zmieniła temat – To może zadzwonię do Mikiego?
– Okay.
Tenshi próbowała wydobyć telefon ze swojej przepastnej torebki, a brunet starał się jakoś ich zagadać. Jednak Naoki niespecjalnie go słuchał, uważnie obserwując dziewczynę. Kiedy odnalazła poszukiwany przedmiot i wybierała interesujący ją numer w jego głowie utkwiła jedna myśl, uparcie kołacząc się wewnątrz czaszki.
Następnie kilka rzeczy stało się jednocześnie: brunetka przyłożyła aparat do ucha, a inny się rozdzwonił. Telefon Naokiego. Chłopak spojrzał na ekran urządzenia i powolnym ruchem wcisnął zieloną słuchawkę:
– To chyba jakiś żart – cały czas patrząc się na Watanabe, równie powoli się rozłączył oraz wziął głęboki oddech. Powiedział tylko jedno słowo:
– Jimbo?
Ale to jedno słowo wystarczyło, aby wszyscy zrozumieli całą sytuację. Szczególnie Aimi, która z miną "szkoda, że nie wiecie co się dzieje w mojej głowie" zaczęła się głośno śmiać, po czym powiedziała:
– Jimbo, Miki, miło mi was poznać.
Zszokowany Eizo przypomniał sobie tamto głupie zdanie.
Co może pójść nie tak?

1 komentarz :

  1. Hahaha.
    Tak jak myślałam, ale i tak to mnie rozwaliło. XD
    I to zdanie "To chyba jakiś żart". Hehe.
    Świetne. <3
    Powodzenia w dalszym pisaniu. :*

    OdpowiedzUsuń